Oto przetłumaczone przeze mnie fragmenty, które obiecałem że pojawią się w formie tekstowej na mojej stronie w 14:35 (min/sek):
- Szabetaj Cewi:
Zaczerpnięte z książki:
Gershom Scholem „Sabbatai Sevi: The Mystical Messiah”.
A) Strona 204
(…) ten który chce oczyścić siebie otrzymuje pomoc z nieba; tak więc On zesłał mi niektórych ze Swoich świętych aniołów i błogosławionych duchów które objawiły mi wiele tajemnic Tory. W tych samych latach, gdy moja moc była jeszcze pobudzona przez wizje aniołów i błogosławionych dusz, pościłem przez długi czas (…). Zamknąwszy się w odosobnionym pokoju w świętości i czystości, i recytując pokutnicze modlitwy porannego nabożeństwa, ze łzami w oczach, duch ogarnął mnie; włosy stanęły mi dęba i kolana mi drżały i ujrzałem Merkawah’ę. Widziałem wizję Boga cały dzień i całą noc, i łaskawie udzielono mi prawdziwego proroctwa jak każdemu innemu prorokowi, gdy głos przemówił do mnie i zaczął się słowami: „tak mówi Pan”.
I z największą klarownością moje serce postrzegło do kogo skierowane było moje proroctwo [to jest do Szabetaja Cewi], (…).
Aż do tego dnia nie miałem tak wielkiej wizji, ale pozostała ona ukryta w moim sercu aż zbawiciel objawił się w Gazie i obwieścił siebie mesjaszem; dopiero wtedy anioł pozwolił mi obwieścić co widziałem. Rozpoznałem iż jest prawdziwym [mesjaszem] (…). Również anioł który objawił mi się w wizji na jawie był prawdomówny, i wyjawił mi zadziwiające tajemnice.
B) Strona 258.
(…) jako że wierzyli w proroctwo Natana, zdecydowali by przestać pracować, i w worze i w popiele oddać się skrusze, dobroczynności, i modlitwie ażeby być godnymi ujrzenia wypełnienia proroctwa. (…).
Już wtedy poczuli obfitość łaski, i ich żony i dzieci zaczęły prorokować. Niektórzy z nich upadli na ziemię na dźwięk szofara i leżeli tak, zimni, bez pulsu ani ruchu, i cudowny głos wyszedł z ich otwartych ust, wymawiając Hebrajskie słowa których oni sami nie rozumieli, i na końcu wykrzyknęli „Szabetaj Cewi nasz zbawiciel i święty”.
2. Szamanizm syberyjski.
Zaczerpnięte z książki:
Maria Czaplicka „Aboriginal Siberia : a study in social anthropology”
Numeracja stron w odniesieniu do:
http://www.shamanicdrumming.com/Shamanism_in_Siberia.pdf
A) Strona 12.
„Został poniesiony na kawałku lodu na którym stał, i dopiero po bardzo długim czasie dryfowania dobił do góry lodowej, na którą się wspiął. Ale zanim natrafił na górę lodową, próbował zabić się nożem który nosił przy pasie, gdy nagle wielka głowa morsa pojawiła się z wody, dość blisko niego i zaśpiewała:
„O Katek, nie zabijaj się! Zobaczysz jeszcze góry Unisak oraz małego Kuwakak, twojego najstarszego syna”.
Kiedy Katek wrócił do domu złożył ofiarę głowie morsa, i od tamtego czasu został szamanem, (…).
B) Strona 22.
„Shaman Gilyak opowiedział Sternbergowi że zanim zaczął swoją zawód był ciężko chory przez dwa miesiące, podczas których był nieprzytomny, leżał bez ruchu. Niekiedy prawie odzyskiwał przytomność, albo potem znowu omdlewał zanim odzyskał zmysły. „Umarłbym” wyjaśnił szaman „gdybym nie został szamanem”. Podczas tych miesięcy […] w nocy słyszał jak śpiewa pieśni szamana. Raz ukazał mu się duch ptaka, a człowiek który stał oddalony trochę od niego przemówił tymi słowy: „Sporządź sobie bęben i wszystko co powinien mieć szaman. Bij w bęben i śpiewaj pieśni. Jeśliś zwykłym człowiekiem nic z tego nie będzie; ale jeśli masz być szamanem; to nie będziesz zwyczajnym”
Kiedy się obudził zauważył że trzymają go za głowę i stop blisko ognia. Byli to jego przyjaciele, którzy powiedzieli iż myśleli że umarł, porwany przez złe duchy (kekhn).
Niezwłocznie zarządał bębna, i zaczął w niego bić i śpiewać. Czuł się pół martwy, pół odurzony. Wówczas pierwszy raz ujrzał swoje obrończe duchy, kekhna oraz kenchkha. Ten pierwszy powiedział mu „Jeżeli zobaczysz chorego, uzdrów go. Nie ufaj kenchkhowi. On ma twarz męża, ale ciało ptaka. Ufaj tylko nam.”
C) Strona 84.
Później duch albo zaczyna mówić, albo odchodzi z dźwiękiem przypominającym bzyczenie muchy. Jeżeli pozostaje, bije gwałtownie w bęben, mówiąc w swoim własnym języku, jeżeli jest to jakieś zwierze poza wilkiem, lisem i krukiem; bo te potrafią mówić językiem ludzi, ale ich głosy mają osobliwą barwę.
Za zwyczaj nie pojawia się tylko jeden duch, i tą część występu można być nazwana dialogiem. Niekiedy szaman sam nie rozumie języka który używa, i wymagany jest tłumacz. Są przypadki gdy język duchów, składający się z mieszanki Koriackiego, Jakuckiego i Jukagirskiego musi być tłumaczony na ruski dla zrusyfikowanych szamanów oraz tubylców, zwłaszcza tych z dzielnicy Kołyma.
Jochelson opowiada o tunguskim szamanie o pseudonimie Maszka, którego „duchy”, będąc Koriackiego pochodzenia, mówiły przez niego w tym języku. „Prosiłem go wielokrotnie by podyktował mi co mówiły jego duchy, a on niezmiennie odpowiadał że nie pamiętał, że zapomniał wszystko gdy skończył się seans, i że poza tym nie rozumiał języka swoich duchów”.
[…]Wśród Czukcze niema żadnego zwykłego szamańskiego języka, jedynie kila specjalnych wyrażeń.
[…]Wśród Eskimosów Azjatyckich mówi się iż duchy mają specjalny język. Wiele jego słów zostało mi podanych przez szamanów, większość z nich jest analogiczna do języka „duchów” znanego różnym Eskimoskim plemionom Ameryki, zarówno na Alasce jak i po stronie Atlantyku.
D) Strona 92.
(Szaman mówi do duchów) zadaje im pytania i odpowiada w ich imieniu. Niekiedy Szaman musi modlić się i bić w bęben bardzo długo zanim nadejdą duchy. Często pojawiają się tak nagle i tak impulsywnie że przytłoczony szaman pada w dół.
Jeżeli spadnie na twarze to jest to dobry znak, jeżeli spadnie na plecy to zły.
E) Strona 93.
(Gdy ceremonia się skończy) szaman nadal na jakiś czas zatrzymuje dar proroctwa; przewiduje różne zdarzenia, odpowiada na pytania ciekawych, lub sprawozdaje co widział podczas swojej podróży, gdy opuścił ziemię.
F) Strona 82.
Podczas ceremonii szaman nagle poprosił Jochelsona o jego nóż, mówiąc, „Duchy mówią że powinienem pociąć się nożem. Czy nie będziesz się bał?”
(…)
(Szaman) wziął nóż, bił w bęben, i śpiewał, mówiąc duchom że jest gotów by zrealizować ich pragnienia. Po chwili odłożył bęben, i wydając z gardła grzechoczący dźwięk, wbił nóż w swoją pierś aż po rękojeść.
(…)
Później życzył Jochelsonowi udanej podróży, i zwracając mu nóż, pokazał mu przez dziurę w swoim płaszczu krew na swoim ciele.